Not logged in | Log in | Sign Up
Nie starają się o swoje, to po cholerę starać się o inny przetarg, powiem ci krótko i na temat niech jak najszybciej zwinie interes PKS, bo im szybciej skończą tym szybciej tych 200 kierowców znajdzie prace.
W ZTZ na 52 najzwyczajniej przegrali przetarg, startowało 3 przewoźników, Kłosok, Transgór i PKS, ostatni z niech okazał się najdroższy, a przy tym zbyt pewny wygranej - zakup Citaro kilka tygodni po ogłoszeniu przetargu. Dziwię się jednak, ze dali się tak łatwo wykopać z kilku zadań w Wodzisławiu.
Upadek dotychczasowego pracodawcy, pomoże jego pracownikom prędzej znaleźć zatrudnienie... Odważna teoria, tego jeszcze nie czytałem;)
Przecież niektórzy kierowcy mają rodziny i jak długo mają tak trzymać, wytłumacz mi. Przecież paru kierowców przeszło z PKS Rybnik do Jaroszka, żeby w końcu coś zarobić, a nie dostawać np 25% wypłaty z paru miesięcy do tyłu
Tak Kuba, poniekąd masz rację. Ale pomyśl, kiedy upada tak duży pracodawca i w momencie zwalnia 200 osób, wcale nie będzie im tak łatwo znaleźć nową pracę, mimo kwalifikacji. Poprostu rynek pracy nie stworzy im od razu tylu nowych miejsc pracy. Poza tym im więcej ludzi jest bez pracy, tym w wyniku konkurencji między sobą, oferty pracy które już są na rynku pracy, zaakceptują na gorszych warunkach płacowych. Wniosek, na upadłości tej firmy najpredzej zyskają prywatni przewoźnicy.
Też twierdzę, że pierwszy komentarz Kuby zawiera dosyć dziwną teorię, ale nie należy zapominać, iż komunikację w Rybniku ktoś musi obsłużyć, a do tego potrzebni są kierowcy. I mimo, że na upadłości PKSu zyskają prywatni przewoźnicy jak twierdzisz dominiqusie, to i tak oni skądś będą musieli wytrzasnąć tych kierowców. Co prawda nie będzie potrzebna zapewne cała kadra obecnego PKS, ale część z nich będzie mogło rozpocząć po prostu nowe, miejmy nadzieję lepsze życie z korzyścią dla pasażera.
Wycofują się nawet ze swoich rentownych połączeń...Zestanawiam się, czy po upadku takie linie jak Gliwice-Rybnik, Rybnik-Knurów zostaną dalej tylko w rękach innego przewoźnika?
Oby tylko część gmin do których dojeżdżały i dojeżdżają póki co autobusy PKS zechciała jednak mieć komunikację na swoim terenie, co może spowodować powstanie nowych linii i kursów. Nie wierzę, że to wszystko zniknie bezpowrotnie. Chociaż...wszyscy wolą mieć coś "za darmo", niż dopłacać organizatorowi i jeśli komunikacja się tam pojawi to może to nastąpić w bardzo okrojonej wersji.
Praca dla kierowców jest, tylko niestety w odległych miastach. Choćby w PKS Szczecin - tu zawsze brakuje kierowców, bo młodzi widząc betonowy styl zarządzania szybko uciekają. Co do zastąpienia przez innego przewoźnika części siatki - może się tak zdarzyć, jak choćby PKS Myszków, który przejął część połączeń upadłego PKS-u Zawiercie, ale jeżeli powszechnie wiadomym jest, że linie przynosiły straty, to raczej nikt z przewoźników nie zdecyduje się zaryzykować.
Wojtek masz rację. Natomiast prywatni przewoźnicy w pierwszej kolejności będą łasi na to co w miare pewne - czyli zlecenia od MZK czy ZTZ oraz pozostałość po dochodowych połączeniach PKSu i na tym się skoncetrują. Kwestia druga, prywaciarz nie będzie wykonywał połączeń deficytowych na zasadzie wolontariatu, więc misja społeczna jaką PKS realizował po kosztach i miał ją niejako wpisaną w statut działania, w ich wykonaniu odpada. Między innymi z tego powodu, o czym sam piszesz, nie wszyscy kierowcy znjadą nowe zajęcie u nowych pracodawców w Rybniku bo nie będzie na to aż takiego zapotrzebowania, jakie stwarzał PKS. Dlatego zniknięcie z rynku takiego molocha na 100% wywoła zaburzenia na lokalnym rynku pracy. Mówiąc krótko im więcej ludzi "bije" się o stanowisko pracy, tym pracodawca ma w kim "wybierać" i tym samym dyktować niższe wynagrodzenia za pracę bo jak nie ty to kto inny... Oczywiście można szukać pracy w takiej sytuacji w sąsiednich miastach za wyższą podstawę, ale wtedy zmniejsza się komfort pracy i zwiekszają wydatki na dojazd pracownika. To tyle patrząc na to z punktu widzenia makroekonomii.