Not logged in | Log in | Sign Up
Witam, przy okazji sytuacji ukazanej na powyższym zdjęciu mam pytanie do Państwa: czy w takiej sytuacji jak powyższa, lub podobnej innej, dajmy na to przykładowo "z powodu wypadku i zatoru drogowego jedna brygada dogania drugą, obie jadą razem, obie mają czas "mocno w plecy" - z czego jedna z nich wiezie "sardynki" a drugi powietrze. Czy w Gdańsku praktykuje się np: przejazd techniczny jednej z takich brygad na drugą krańcówkę (lub do przystanku w połowie trasy) by ta miała szansę nadgonić opóźnienie i kurs nie wypadł z rozkładu? Czy raczej idzie się w kierunku np: jazd bez przerw tych brygad do momentu aż czas opóźnienia sam się wyrówna? pytam z czystej ciekawości, bo miałem okazję brać udział w takich zdarzeniach ostatnio, i to nie w jednym a w kllku w Gdańsku - czekanie ponad 30 minut na autobus w 30-minutowym takcie jest średnią przyjemnością, by patrzeć jak potem dwie brygady się ścigają ze sobą. Pozdrawiam
Nie wiem jak to wygląda w ZKMie, ale jeżdżąc w PKSie miałem taką sytuację na linii 256 i dzwoniłem do Centrali Ruchu żeby coś z tym faktem zrobili i w niedługim czasie dostałem zezwolenie na przesadzenie pasażerów do autobusu z tyłu i zawrócenie i włączenie się na linię po trasie, aby zredukować opóźnienie. Niestety większość kierowców chyba nie wie o tym albo się boi dzwonić do dyspozytora lub bezpośrednio do ZTMu, bo wielokrotnie zdarzają się takie sytuacje, że jadą jeden za drugim.
@ Bartek Mielczarek, dziękuje za odpowiedź Byłem ciekaw poprostu czy jest jakaś procedura na to czy bardziej na "łapu capu" ... Pozdrawiam.
A szkoda, ZTM mógłby wydać komunikat skierowany do kierowców, by w takich sytuacjach nie bali się informować centralę ruchu o bisowaniu kursu. W końcu jak by nie patrzeć jest to dla dobra pasażerów i kierowców.
Michał, mieliśmy szkolenie z kierownikiem CR ZTM, na którym otwarcie mówił żeby się nie bać zgłaszać każdej nawet najmniejszej rzeczy, ale jak widać wszyscy kierowcy musza być mądrzejsi.
Okej, ale zauważ ile jest jeszcze kierowców w ZKMie, którzy swa pracę zaczęli kawał czasu przed powstaniem ZTMu, oni też przeszli te szkolenie? Wywieszenie dodatkowej kartki w gablotach na dyspozytorniach nie jest czymś skomplikowanym, a może coś zmienić na plus.
ZKM sam reguluje ruch swoich autobusów. Warbus i PKS przy pomocy ZTMu.
U nas wisi tyle tych kartek na tablicy, że sam nawet wszystkiego nie czytam. :P A to szkolenie podobno mieliśmy tylko my w PKSie, tylko że "starego psa nie nauczysz nowych sztuczek". Ci kierowcy są niereformowalni niestety.
Kierowca ma jeździć, a nie myśleć nad funkcjonowaniem komunikacji miejskiej. Od tego są te SIPy, GPSy, że to odpowiednia jednostka powinna do kierowcy z dyspozycjami dzwonić, jak to jest w kazdym innym bardziej od nas ucywilizowanym kraju. Dostajesz telefon, że z powodu opóźnienia masz wykonać taki i taki manewr. Wszyscy widzą na monitorach jakie jest opóźnienie i czy autobusy jadą w stadzie, więc czemu to kierowca ma dzwonić? Skoro to nie jego obowiązek wynikający z umowy o prace? Od kiedy to kierowca jest organizatorem komunikacji miejskiej lub dyspozytorem?
Mike, ale nie sraj teraz ogniem. Dla mnie to jest logiczne, że jak widzę za sobą kolejny autobus a jestem na opóźnieniu to dzwonię i działam, bo ZTM sam do tego nie dojdzie. Jakbym w tej przytoczonej sytuacji z 256 nie zadzwonił to bym do końca zmiany jeździł na opóźnieniu. O to chodzi? No chyba nie.
To raczej dyspozytor w jakimś ZTM powinien decydować co skrócić i dokąd - bo on widzi na mapie nieco więcej niż swój i sąsiedni autobus. (Ale za to nie widzi zapełnienia - nie wie, czy obydwa pojazdy są załadowane i obydwa muszą dojechać do końca, czy też w jednym jest pusto) W wątpliwej sytuacji powinien połączyć się z obydwoma kierowcami, ustalić zapełnienie i podjąć decyzję, czy przesadzić pasażerów i zrobić skrót, czy nie.