Not logged in | Log in | Sign Up
No cóż, widocznie kazali im nie wpuszczać nikogo, to konsekwentnie to robili. A że nie miało to żadnego sensu, to już inna sprawa. Autobusy linii 6 i inne pojazdy jechały kilka kilometrów, by objechać przejezdny odcinek drogi, po czym wyjeżdżały... jakieś 200 metrów przed miejscem wypadku. Tam już policji nie było, więc kierowcy osobówek jechali dalej, myśląc, że minęli już zamknięty odcinek, a on był dopiero przed nimi. Niewpuszczanie autobusów (mimo interwencji organizatora komunikacji) mających skręcać w prawo 20 metrów za radiowozem to kompletny nonsens, bo było to prawie dwa kilometry od zdarzenia, a linia 10 jeździ w zupełnie inny rejon.
Polecenie poleceniem, a mózg mózgiem. Tamta załoga najwyraźniej go nie miała. I tyle można tu napisać... /kl